„We wszystkim jest pęknięcie, szczelina. W ten sposób światło dostaje się do środka”.
Leonard Cohen
Utrata czegoś ważnego, jak praca, może być odczuwana jako druzgocący cios, pozostawiający nas w poczuciu zagubienia i osamotnienia. Ból i smutek, które towarzyszą takiej stracie mogą być przytłaczające i powodować, że z trudem radzimy sobie z codziennym życiem. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że nawet w najmroczniejszych momentach zawsze jest promyk nadziei. Jak śpiewał Leonard Cohen: „We wszystkim jest pęknięcie, szczelina. W ten sposób światło dostaje się do środka”.
Żałoba po utracie pracy
Ten rodzaj straty stawia nas w stanie, w którym czujemy, że wszystko, co kiedyś znaliśmy i na czym polegaliśmy, zniknęło, pozostawiając pustkę, której nie sposób wypełnić. Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że utrata czegoś ważnego, takiego jak praca, jest również formą żałoby. Wymaga od nas przepracowania sytuacji, poradzenia sobie z okolicznościami, które ulegają zmianie i nauczenia się odpowiedniej reorganizacji naszego życia. Czasami wymaga nawet zdefiniowania siebie na nowo. Jest więc zupełnie naturalne, że doświadczamy uczucia smutku, złości i zagubienia, gdy nie mamy już tego, co było dla nas cenne, np. pracy, na której nam zależało.
Jako psycholog, w swojej pracy terapeutycznej stosuję metody, które mogą pomóc ludziom radzić sobie z wyzwaniami związanymi ze stratą, żalem i żałobą. Nie spodziewałam się jednak, że sama znajdę się w potrzebie ich zastosowania tuż przed długo oczekiwanymi wakacjami w ubiegłym roku.
Osobista podróż
Kilka miesięcy temu, ktoś bardzo mi bliski został niespodziewanie zwolniony z pracy i razem przeszliśmy przez proces żałoby. Kiedy patrzę wstecz na ten okres czasu, widzę, że doświadczyliśmy różnych etapów żałoby – zaprzeczenia, gniewu, targowania się, odrobiny depresji, a w końcu akceptacji – i była to potężna podróż transformacyjna, która zadziwia mnie do dziś.
Na początku trudno było pogodzić się z tym, co się stało. Całe wydarzenie było niespodziewane, a wiadomość dotarła do nas na dzień przed wyjazdem do Australii. Pojawiło się wiele pytań i niepewności, przez chwilę czuliśmy się zagubieni i niepewni tego, co przyniesie przyszłość. Mieliśmy wielkie plany na nadchodzący rok i przez małą chwilę utrata pracy była jak zagrożenie dla tego wszystkiego. To było zakłócenie, którego mój przyjaciel nie przewidział. Te wakacje zdecydowanie nie były takie, jak się spodziewałam, ale były bardzo wyjątkowe. Czas spędzony razem, w otoczeniu przyrody, był jak uzdrawiająca podróż w kierunku tego, czego pragnie serce. I ta podróż kontynuowana była po powrocie do domu. W miarę jak przechodziliśmy przez kolejne etapy żałoby, spędzaliśmy więcej czasu razem i byliśmy w stanie przeorganizować nasze życie i odnalezć nowe znaczenie i cel.
Mój przyjaciel był w stanie przeformułować sytuację i potraktować ją jako okazję do wzrostu i rozwoju. Odkrył nowe ścieżki kariery i skupił się na budowaniu relacji i kontaktów, które były zgodne z jego wartościami i aspiracjami. Zainwestował swój czas, by pomóc bardziej narażonym osobom i zdał sobie sprawę, że może być znowu w dobrym miejscu. I wtedy otworzyły się przed nim wrota nowych możliwości.
Powrót do równowagi
Z odrobiną terapeutycznego wsparcia, mój przyjaciel był w stanie odkryć wszelkie negatywne wzorce myślowe, które powstrzymywały go przed dostrzeżeniem nowych możliwości. Nauczył się uwzględniać lekcje i dary, które ta sytuacja mu przedstawiła, a także zbudował nowe nawyki i strategie, które wspomagają jego dążenia.
W rezultacie był w stanie podejść do sytuacji w sposób pozytywny i wzmocniony. Znalazł światło w szczelinach i wyszedł z ciemności z większym poczuciem jasności i nadziei. To była potężna transformacyjna podróż, która pokazała nam obu odporność i siłę, do której jesteśmy zdolni.
W końcu naprawdę może być tak, że to, co dzieje się z nami, dzieje się dla nas. I nawet utrata pracy, tak bolesna jak może być, może okazać się najlepszą rzeczą, jaka nas spotkała. Szczerze wierzę, że jeśli nauczymy się akceptować zmianę, doceniać to, co mieliśmy, ale też dostrzegać korzyści, jakie ten ruch wnosi w nasze życie, to nowa sytuacja może stać się wręcz ulepszeniem. Może bowiem stwarza ona przestrzeń dla pojawienia się czegoś lepszego? Być może staje się okazją do refleksji nad tym, co tak naprawdę przynosi nam radość w pracy? Ufam, że jeśli wkroczymy w przestrzeń wdzięczności za to, co mieliśmy i nauczymy się czegoś w wyniku zmiany, bez bicia się za to, że nie mamy już starego „tego”, możemy w zamian otrzymać coś jeszcze lepszego.
„Rana jest miejscem, w którym wkracza w Ciebie światło”.
Utrata pracy, a także utrata czegoś ważnego w naszym życiu, może być bolesnym i trudnym doświadczeniem, które uruchamia w nas proces żałoby. Jednak szczerze wierzę i sama tego doświadczyłam, że poprzez reorganizację naszego życia i znalezienie nowego znaczenia i celu, możemy wyjść z ciemności z większym poczuciem jasności i nadziei.
Dzięki wsparciu troskliwej osoby lub terapeuty możemy odnaleźć światło w szczelinach i ruszyć naprzód z większą siłą i odpornością. Silniejsi i lepsi niż kiedykolwiek przedtem. A dzieląc się naszymi historiami i doświadczeniami, możemy zainspirować innych do odnalezienia własnego światła i transformacji swojego życia na lepsze.
Według słów poety Rumiego „Rana jest miejscem, w którym wkracza w Ciebie światło”. Nasze rany i straty mogą być katalizatorami wzrostu i przemian, jeśli pozwolimy sobie na otwarcie się na tkwiące w nich możliwości.