Walentynki wywołują wiele różnych uczuć. Może jesteś kimś, kto nie może się doczekać miłosnych wiadomości, romantycznych kolacji i czekoladek w kształcie serca. A może wolisz udawać, że to święto w ogóle nie istnieje. Niezależnie od tego, jak się z tym czujesz, Walentynki mogą być świetną okazją do zatrzymania się i refleksji nad tym, jak pokochać siebie i okazywać sobie miłość w codziennym życiu
Łatwo jest skupić całą naszą energię na innych – przyjaciołach, rodzinie, partnerach – nie zdając sobie sprawy, że nasze własne emocjonalne zbiorniki są na wyczerpaniu. Dlaczego więc w tym roku nie poświęcić trochę czasu na zastanowienie się, jak praktykować miłość do siebie i pielęgnować najważniejszą relację w swoim życiu – tę, którą posiadasz z samą/ym sobą?
Jak pokochać siebie?
Poniżej znajdują się trzy proste techniki, które możesz wypróbować. Są one inspirowane zasadami terapeutycznymi, których używam w mojej pracy z klientami, i mogą pomóc Ci poczuć się bezpieczniej, pełniej i bardziej pozytywnie. I kto wie – może odrobina troski o siebie pomoże Ci bardziej polubić (lub przynajmniej tolerować) Walentynki.
Pomysł 1: Stwórz mały kącik wspomnień
Pomyśl o miejscu w swoim domu – niewielkiej półce, rogu biurka lub nawet określonej części ściany – i poświęć je swoim wspomnieniom. Umieść tam kilka zdjęć, pamiątek lub drobiazgów, które wiele dla Ciebie znaczą – przedmiotów, które przypominają Ci o różnych rozdziałach Twojego życia. Może to być zdjęcie z dzieciństwa, bilet z wydarzenia, które kochasz, a nawet pocztówka z pierwszej wielkiej podróży.
Kiedy staniesz przed tymi przedmiotami, zadaj sobie pytanie: „Kim wtedy byłam/em i czego potrzebowałam/em?”. To sposób na przypomnienie sobie, że choć z wiekiem dojrzewasz i zmieniasz się, wciąż istnieje nić, która łączy Twoją przeszłość z Twoją teraźniejszością.
Zachęcam Cię do zastanowienia się, czego mogło brakować Twojej młodszej wersji Ciebie – może pewności siebie, akceptacji lub poczucia bezpieczeństwa. Następnie zapytaj: „Czego teraz potrzebuję?”. Wypełniając lukę między przeszłością a teraźniejszością, możesz wyraźniej dostrzec, jak zapewnić sobie troskę, której mogło Ci kiedyś brakować.
Moja rada: uczyń z tego krótki rytuał. Poświęć minutę lub dwie każdego dnia, być może podczas porannych przygotowań lub tuż przed snem, aby stanąć przed swoim „kącikiem wspomnień”. Zwróć uwagę na pojawiające się emocje. Czy odczuwasz dumę? Nostalgię? Trochę smutku? Nie bój się odczuwać tego, co się pojawia.
Pomysł 2: Napisz list do siebie z przeszłości
Weź kartkę papieru (lub otwórz notatkę w telefonie) i przypomnij sobie moment w swoim życiu, w którym czułaś/eś się zagubiona/y, przytłoczona/y lub samotna/y. Może to być wydarzenie sprzed roku, pięciu lat, a nawet kilku dekad. Następnie napisz list lub notatkę do tamtej wersji siebie.
Zacznij od nazwania tego, przez co wtedy przechodziłaś/aś: „Wiem, że czułaś się całkowicie zdruzgotana, gdy nie dostałaś tej pracy” lub „Pamiętam, jak samotny się czułeś, gdy przeprowadziłeś się do nowego miasta”.
Poświęć chwilę na zastanowienie się: jakie słowa pocieszenia chciałabyś/ łbyś, aby ktoś Ci wówczas podarował? Może: „To zrozumiałe, że się boisz” albo „Robisz wszystko, co w Twojej mocy i to wystarczy”?
Gdybyś mogła/mógł wrócić z mądrością, którą masz teraz, jakich słów użyłabyć/łbyś wówczas, by pomóc młodszej/emu sobie? Pomyśl o spostrzeżeniach, które zyskałaś/eś od tego czasu.
Dlaczego polecam tę praktykę? Może się to wydawać dziwne, ale powrót do młodszego sposobu myślenia i zaoferowanie wsparcia może pomóc Ci dostrzec, jak bardzo się rozwinęłaś/ąłeś. Ponadto, często jesteśmy życzliwsi dla innych ludzi niż dla samych siebie. Pisanie do siebie z przeszłości pozwala nam skierować tę samą życzliwość do wewnątrz.
Moja rada: Zachowaj ten list w bezpiecznym miejscu. W trudne dni przeczytaj go ponownie. Pamiętaj, że jeśli potrafisz okazać współczucie przeszłej wersji siebie, możesz zrobić to samo dla osoby, którą jesteś teraz.
Pomysł 3: Wypróbuj terapeutyczny check-in
Pomysł ten pochodzi z ćwiczenia, przez które czasami przeprowadzam moich klientów, ale możesz spróbować to zrobić samodzielnie w ciągu zaledwie kilku minut.
Po pierwsze, znajdź spokojny moment w ciągu dnia, rano, w przerwie na lunch, przed snem, kiedy tylko możesz mieć kilka spokojnych chwil.
Zamknij oczy (jeśli możesz) i weź kilka powolnych, spokojnych oddechów. Zwróć uwagę na napięcie w swoim ciele – czy Twoje ramiona są napięte? Czy masz zaciśniętą szczękę? Jak oddychasz? Następnie delikatnie skup się na swoich myślach i emocjach.
Nazwij te emocje. Nie oceniaj ich, po prostu je nazwij. Zmartwienie, frustracja, podekscytowanie, a nawet pustka – cokolwiek się pojawi, niech będzie tym, czym jest.
Życzliwie reaguj na to, co się pojawia. Jeśli zauważysz surowy dialog z samą/ym sobą („Nie jestem wystarczająco dobra”, „Powinienem być lepszy” itp.), zatrzymaj się. Wyobraź sobie, że rozmawiasz z przyjacielem, który właśnie powiedział Ci, że tak się czuje. Co byś powiedział/a, aby poczuł wsparcie? Spróbuj zaoferować sobie te same słowa.
Wierzę, że nie możemy naprawić czegoś, czego nie rozumiemy, a wiedza to potęga. Zrozumienie, jak pokochać siebie w pełni, wykracza poza dobre samopoczucie; obejmuje również dbanie o swoje potrzeby emocjonalne i psychiczne. Zidentyfikowanie napięcia lub negatywnych myśli ma kluczowe znaczenie dla ich przetworzenia.
Z czasem umysł przywyka do życzliwego dialogi z samą/ym sobą i zaczyna nabierać nawyku samoakceptacji. Możesz zdać sobie sprawę: „Wow, faktycznie mogę być swoją/im własną cheerleaderką/em”.
Jeśli zauważasz, że wielokrotnie uderzasz w pewne emocjonalne ściany, może to być znak, że warto pracować ze specjalistą – a decyzja o rozpoczęciu terapii może być naprawdę potężną oznaką miłości własnej! Ale nawet taki krótki check-in pomoże Ci ćwiczyć samoświadomość na co dzień. Gdy mimo wysiłku nie wiesz, jak pokochać siebie, dobrym pomysłem może być konsultacja z psychologiem lub terapeutą, który pomoże Ci odkryć Twoją wartość i zbudować zdrowszą relację z samą/ym sobą.
Moja rada: Jeśli czujesz się przytłoczona/y, w porządku jest przestać. Możesz powrócić do tych uczuć, gdy będziesz w bezpieczniejszym lub spokojniejszym miejscu, lub możesz skontaktować się z terapeutą lub zaufanym przyjacielem. Czasami najmądrzejszą formą dbania o siebie jest wiedza, kiedy szukać dodatkowej pomocy psychologicznej.
Dlaczego miłość własna ma znaczenie
Dbanie o siebie nie jest samolubne. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie: im więcej współczucia i uwagi poświęcasz sobie, tym więcej możesz przekazać wszystkim innym w swoim życiu. Pomyśl o tym jak o posiadaniu baterii – jeśli pracujesz na 2%, możesz przeżyć przez pewien czas, ale w końcu się wypalisz. Naładowanie własnej baterii oznacza, że będziesz mieć energię, aby w pełni angażować się w życie swoich bliskich, pracę i Twoje pasje.
Więc w te Walentynki (i tak naprawdę w każdy inny dzień) podaruj sobie odrobinę miłości do siebie. Jeśli dopiero uczysz się, jak pokochać siebie, zacznij od małych codziennych rytuałów, które zwiększą Twoje poczucie własnej wartości. Poświęć pięć minut na „kącik wspomnień”, napisz list który tak długo odkładałaś/eś na później lub wypróbuj szybki, terapeutyczny check-in. Może Cię zaskoczyć różnica w tym, jak zaczniesz postrzegać siebie i otaczający Cię świat.
Pamiętaj, że zasługujesz na taką samą cierpliwość, empatię i troskę, jaką oferujesz ludziom, których kochasz. Zacznij napełniać swój własny kubeczek i obserwuj, jak przelewa się on na wszystkie obszary, które są dla Ciebie ważne. A kiedy już odkryjesz, jak pokochać siebie, zrób kolejny krok, czytając mój wcześniejszy post na temat miłosnych relacji z innymi – a jeśli w którymś momencie poczujesz, że potrzebujesz dodatkowego wsparcia, rozmowa z terapeutą może być potężnym krokiem naprzód.
Życzę Ci Walentynek wypełnionych miłością, która zaczyna się od wewnątrz.